Kiedy słońce zaczęło wschodzić nad malowniczym wzgórzem, w dolinie budziło się magiczne życie. Tam w stajni mieszkał Kubuś – koń o złocistym grzywie, który słynął z jego odważnego i wesołego usposobienia. Pewnego ranka Kubuś usłyszał dziwne odgłosy dochodzące z pobliskiej łąki.
— Co to może być? – pomyślał Kubuś, wychodząc z ciepłej stajni. Jego ciekawość była nie do powstrzymania.
Podciągając nieco grzywę na bok, Kubuś zauważył coś błyszczącego przy krzaku dzikiej róży. Ostrożnie podszedł bliżej i ku jego zdziwieniu znalazł… kolorowy parasol! Nie było to jednak zwykłe narzędzie do ochrony przed deszczem. Ten parasol iskrzył się wszystkimi kolorami tęczy i wydawał subtelne melodie.
— Co za cudowny parasol! – zachwycił się Kubuś, podnosząc go delikatnie swoimi zębami. — Ciekawe, skąd się tutaj wziął?
W międzyczasie, w oddali na wzgórzu pojawiła się mała wiewiórka o imieniu Tosia. Miała na sobie niebieską czapeczkę i wyglądała na bardzo zaniepokojoną. Zauważywszy Kubusia z parasolem, poczuła mieszankę ulgi i radości.
— Kubusiu! Kubusiu! – zawołała Tosia, podbiegając w kierunku konia. — Czy przypadkiem nie znalazłeś mojego parasola?
— Tak, znalazłem to cudo przy krzaku dzikiej róży – odpowiedział Kubuś. — Czy to jest twój parasol?
— Tak, to mój magiczny parasol! – wykrzyknęła Tosia z wdzięcznością. — Odziedziczyłam go po mojej babci. Ma moc ochrony nas przed wszelkimi zagrożeniami.
Kubuś spojrzał na Tosię z wielkim zainteresowaniem.
— To naprawdę niezwykłe! Ale jak go zgubiłaś?
— No cóż – zaczęła Tosia nieco zmieszana. — Goniłam za motylem, kiedy nagle pojawił się ogromny wiatr i porwał mi parasol z rąk. Przez cały ranek szukałam go wszędzie.
— Już się nie martw, parasol jest bezpieczny i w całości – uspokoił ją Kubuś. — Może wspólnie odwiedzimy twoje ulubione miejsca na wzgórzu, a przy okazji będziemy mieć na oku parasol, by nic złego mu się nie stało?
— Och, to świetny pomysł, Kubusiu! – zawołała roześmiana Tosia. — Chodźmy najpierw do ogrodu pełnego stokrotek.
Razem ruszyli w stronę ogrodu. Tam kwitły stokrotki, maki i wiele innych kolorowych kwiatów. Tosia pokazała Kubusiowi, jak delikatnie należy obchodzić się z każdym płatkiem. Kubuś uważnie słuchał i starał się nie stąpać po kwiatkach.
Nagle niebo zaciągnęło się chmurami, jakby zapowiadając niespodziewane wydarzenie. Pod naporem ciemnej chmury zleciał czarny kruk, który przyniósł ze sobą złowrogą wieść.
— Uwaga, uwaga! – krakał kruk. — Na wzgórza zbliża się wiosenna burza, która przyniesie silny deszcz. Wszystkie zwierzęta powinny schronić się w bezpiecznym miejscu!
Tosia i Kubuś spojrzeli na siebie z przerażeniem. Parasol, choć magiczny, nie był wystarczającą ochroną przed burzą.
— Musimy jak najszybciej znaleźć schronienie – powiedziała Tosia, chowając się w grzywie Kubusia.
— Poczekaj! – zawołał Kubuś. — Mam pomysł! Pójdźmy na starą, zapomnianą chatkę na szczycie wzgórza. Słyszałem, że jest tam stary mistrz, który potrafi czarować. Może nam pomoże.
W pośpiechu wyruszyli w kierunku chatki troskliwie ukrytej wśród gęstych drzew. Wiatr zaczął hulać coraz mocniej, a deszcz zbliżał się nieubłaganie.
W końcu dotarli do chatki. Kubuś podszedł do drewnianych drzwi i delikatnie przysłuchał się wnętrzu. Usłyszał spokojny śpiew staruszka.
— Puk, puk – zapukał delikatnie Kubuś.
— Kto tam? – odpowiedział starczy głos.
— To ja, Kubuś, i moja przyjaciółka Tosia – powiedział koń. — Potrzebujemy twojej pomocy.
Drzwi otworzyły się powoli i ukazał się stary mistrz w czapkach z pierzastymi dodatkami i staroświeckim płaszczu.
— Wejdźcie, moi drodzy – zaprosił ich staruszek. — Co was do mnie sprowadza w tak burzliwą porę?
— Znaleźliśmy ten parasol, który należy do Tosi – zaczął Kubuś – ale wśród tych chmur nie wydaje się wystarczająco magiczny, aby nas ochronić. Czy możesz nam pomóc?
Stary mistrz uśmiechnął się łagodnie.
— Magiczny parasol mojej starej przyjaciółki Tosi? Czemuż by nie! – powiedział. — Chodźcie za mną.
Przez chwilę krążyli po chatce pełnej starodawnych książek i magicznych przedmiotów. W końcu mistrz wziął do ręki starą księgę, otworzył ją na odpowiedniej stronie i zaczął odczytywać zaklęcie.
— Abrakadabra, słońce i deszcz, chroń naszych przyjaciół w każdy dzień i noc!
Nagle parasol zaczął świecić jeszcze intensywniej, a jego kolory ożyły. Deszcz, który zaczynał padać na zewnątrz, przestał grozić, jakby magia parasola otoczyła ich ochronnym murem.
— Dziękujemy, mistrzu! – zawołali razem Tosia i Kubuś.
— Pamiętajcie tylko, że magiczny parasol działa tylko w zespoleniu z waszą przyjaźnią i dobrocią – odpowiedział mistrz. — To, co naprawdę chroni, to wasze serca.
Po tych mądrych słowach, Tosia i Kubuś ruszyli z powrotem na łąkę, ciesząc się z powrotem spokojnego dnia. Gdy dotarli z powrotem do stajni, Tosia zwinęła parasol i złożyła go delikatnie w swojej skrytce.
— To był niesamowity dzień, Kubusiu – powiedziała Tosia z wdzięcznością.
— Tak, i cieszę się, że mogłem ci pomóc – odpowiedział Kubuś. — Wiesz, co jest najlepsze? Że zdobyliśmy nowego przyjaciela i magiczną chwilę na zawsze.
— Czasami najcenniejsze są właśnie te niespodziewane przygody i osoby, które napotykamy po drodze – dodała Tosia, uśmiechając się szeroko.
Para przyjaciół czuła, że jeszcze wiele przygód czeka ich w tej malowniczej krainie pełnej wzgórz i tajemnic. Wkrótce nadejdzie kolejna wiosna, lato, jesień i zima – ale każda pora roku niosła ze sobą obietnicę nowych, pięknych chwil do odkrycia.