Powrót do listy
http://Mama%20i%20Kurczak%20w%20Cyrkowej%20Awanturze%20-%20Opowiadanie%20autorstwa%20Koalia%20stories

Mama i Kurczak w Cyrkowej Awanturze

W sercu tętniącego życiem miasta, gdzie budynki wydawały się ścigać w dotyku chmur, zjawił się kolorowy, pełen magii cyrk Arlekin. Namiot cyrkowy rozpostarł swoje wielkie ramiona, zapraszając w swoje progi wszystkich, pragnących na chwilę zapomnieć o codzienności i zanurzyć się w świat pełen czarów i niezapomnianych emocji. Wśród radosnego gwaru i wyczekiwania, Mama z dwójką niecierpliwych dzieci znalazła się przed bramą tego tajemniczego miejsca. Z oczekiwaniem w sercach przekroczyli próg, aby stać się częścią tej niezwykłej przygody.

– Za mną, dzieciaki! Będzie fantastycznie! – zawołała Mama, prowadząc swoje pociechy przez gąszcz fascynujących atrakcji.

Nie wiedzieli, że ich wspólna przygoda zacznie się znacznie wcześniej, niż tylko na widowni podczas występu. Tuż obok stoiska z popcornem, na skraju tłumu, stało coś, co przyciągnęło uwagę Mamy jak magnes – niewielkie, plączące się kurczę o złocistym upierzeniu. To nie było zwykłe kurczę; miało na szyi małą, błyszczącą krótkofalówkę.

– Cześć, mały przyjacielu, co ty tu robisz? – zapytała Mama, kucając, aby znaleźć się na wysokości oczu kurczaka.

— Pikaw! Źle się poczułem i zgubiłem! – Słychać było delikatny głos z krótkofalówki, która cudem tłumaczyła kurze gdakanie na ludzki język.

– Mama, czy to kurczak mówi? – zdumiony zapytał Tomek, ściskając kocicę swojej siostry Ani.

— Tak wygląda, dzieci. To niecodzienny kurczak, na pewno – Mama spojrzała z rozbawieniem na swoje pociechy, a jej oczy lśniły tajemniczo. – A co powiecie, jeśli pomoglibyśmy naszemu nowemu przyjacielowi?

Dzieci kiwnęły głowami, dzień zapowiadał się na najbardziej niezwykły w ich życiu.

– Pikaa… Czy możesz mi pomóc znaleźć mojego opiekuna? On musi być bardzo zmartwiony! – odezwał się kurczak, kiwając niewinnie głową.

Bez chwili namysłu, rodzina wraz z nowym, pikającym członkiem wyruszyła w głąb cyrku, gdzie magia mieszała się z rzeczywistością, a każdy kąt skrywał nową niespodziankę. Przemierzając labirynt kolorowych namiotów oraz przemykając obok artystów przygotowujących się do swoich występów, czuli się, jakby byli częścią wielkiej, cyrkowej rodziny.

– Przepraszam, czy widział pan może człowieka, który mógł zgubić kurczaka? – zapytała Mama klauna malującego kolorowe baloniki.

— Oh, kurczaka, mówisz? Haha! – wybuchnął śmiechem klaun, malując w powietrzu wielką kolorową kropkę. – Szukajcie Woźnicy Błażeja, tylko on mógłby zgubić kurczaka na krótkofalówce!

Podążając za wskazówkami klauna, nasza drużyna z kurczakiem na czele dotarła do stajni, gdzie Błażej, szary wróbel z charakterystycznym kapeluszem, przypatrywał się z troską swoim ukochanym końcom.

— Cześć, Woźnico Błażeju! Czy ten kurczak to twój zgubiony podopieczny? – zapytała Mama, prezentując małego, zgubnego przyjaciela.

— Częstochowianie, ależ to nie ja zgubiłem Pikę! Ostatnio widziałem go podczas próby kostiumów klauna Wacława. Musisz tam zajrzeć! – odpowiedział Błażej, wskazując palcem na drugi koniec cyrku.

Nie pozostając dłużej w miejscu, Mama i dzieci, wraz z kurczakiem na ramieniu, ruszyli w stronę namiotu klauna Wacława. Po drodze mijali żonglerów rzucających kolorowymi piłeczkami, akrobatów ćwiczących skomplikowane układy, oraz klauna przygotowującego swoje komiczne popisy. W końcu dotarli do namiotu, gdzie radość i śmiech przeplatały się w jedno.

— Witaj, Witaj, co was tu przyciągnęło? – zagadnął klaun Wacław, gapiąc się zdziwiony na przybyłych gości.

— Szukamy kurczaka Pikę! Powiedz nam, czy go tu widziałeś? – zapytała Mama, wpatrując się w kłębiące się barwne kostiumy.

— Oh, pomogę Wam, na pewno! Pika był tutaj, miałem go w przebraniu za latającego akrobatę! – zawołał klaun, pomagając znaleźć drobniutką krótkofalówkę na jednym z wieszaków.

Z ulgą i uśmiechem na twarzach, Mama i dzieci wyprowadzili kurczaka Pika na zewnątrz, aby oddać go w końcu jego prawdziwemu opiekunowi.

— Pikaa, dziękuję wam! Nie wiem, jak mogę Wam odwdzięczyć za pomoc! – skwitował kurczak, machając skrzydełkami z radości.

— To nic, drogi Pikę, zawsze warto pomagać innym stworzeniom! – ucieszyła się Mama, obejmując swoje dzieci i kurczaka w serdecznym uścisku. – To był niezwykły dzień pełen przygód, ale teraz wróćmy do domu, zanim wieczór nas zaskoczy!

Radośnie wracając przez miasto, o zachodzie słońca, Mama i dzieci wspominali swoje niesamowite przygody w cyrku Arlekin. Pikaa oddany został Woźnicy Błażejowi, a cała trójka z uśmiechem na twarzach opuściła to magiczne miejsce, wnosząc do swoich serc niezapomniane wspomnienia.

— Mama, czy kiedyś wrócimy do cyrku? Było tak niesamowicie! – Ania pytała, wtulając się w ramiona swojej opiekunki.

— Oczywiście, kochanie. Cyrk Arlekin zawsze będzie tu dla nas, abyśmy mogli znów odkrywać tajemnice tego magicznego świata – odpowiedziała Mama, patrząc w niebo rozświetlone gwiazdami.

Nikt nie zapomniał o małym kurczaku Pikaa, który choć na chwilę pojawił się w ich życiu, pozostawił trwałą iskrę przyjaźni. Ta niezwykła przygoda sprawiła, że Mama i jej dzieci poczuły, jak ważna jest miłość, empatia i gotowość do niesienia pomocy nawet najmniejszym istotom na swojej drodze.

Udział

Dodaj komentarz

dwanaście − jedenaście =